Przegląd Urologiczny 2004/3 (25) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2004/3 (25) > Jaśniejsza perspektywa przed CMKP

Jaśniejsza perspektywa przed CMKP

Rozmowa z prof. dr hab. n. med. Jadwigą Słowińską-Srzednicką, dyrektor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie

Jeszcze niedawno nad CMKP zbierały się ciemne chmury, wydawało się, że placówka zostanie zlikwidowana. Do tego jednak nie doszło. Czy tamtych planów definitywnie zaniechano?

Centrum jako samodzielna jednostka naukowo-dydaktyczna zostało powołane do życia rozporządzeniem prezesa Rady Ministrów 34 lata temu, w celu prowadzenia kształcenia podyplomowego lekarzy, stomatologów i farmaceutów. Przez te lata pełni swoją funkcję. Pomysł likwidacji być może zrodził się dlatego, że CMKP nie ma statusu wyższej uczelni, nie było bowiem powołane na mocy ustawy, lecz aktem niższego rzędu. Ale spełnia wymagania stawiane wyższym uczelniom (zatrudnia 50 samodzielnych pracowników naukowych, prowadzi studium doktoranckie, ma prawo nadawania stopni naukowych w zakresie medycyny i biologii medycznej).
Mam jednak nadzieję, że wkrótce sytuacja prawna wyjaśni się na naszą korzyść, ponieważ w projekcie ustawy prawo o szkolnictwie wyższym, który przygotowywał zespół powołany przez prezydenta RP pod kierownictwem prof. Jerzego Woźnickiego znalazł się zapis nas dotyczący (art. 213 projektu). Projekt w lutym został przekazany prezydentowi, który skierował go do Sejmu. Ustawa jest ważna, porządkuje sprawy uczelni publicznych i niepublicznych, z pewnością więc zostanie w miarę szybko przez Sejm przyjęta.
Zgodnie z projektem, CMKP zachowuje uprawnienia do prowadzenia studiów doktoranckich oraz studiów podyplomowych w dziedzinie nauk medycznych na zasadach zawartych w tejże ustawie i jest finansowane z budżetu państwa (art. 88), tak jak wszystkie uczelnie wyższe, w tym również medyczne. Należy mieć nadzieję, że zagrożenia ostatnich lat zostaną usunięte. Nie znaczy to oczywiście, że obecnie jesteśmy zawieszeni w próżni. Mamy statut, ostatni raz nowelizowany rozporządzeniem z października 2001 r., w którym poza działalnością dydaktyczną i naukową minister zdrowia rozszerzył nasze zadania, dając szereg zleceń. Ale prawna zmiana statusu z pewnością umocni naszą pozycję.

Jakie są zatem najważniejsze zadania Centrum?

Wspomniane rozporządzenie zobowiązało Centrum do: redagowania programów kształcenia specjalizacyjnego, opracowanych przez zespoły ekspertów, oraz ich publikacji po zatwierdzeniu przez MZ; prowadzenia ogólnopolskich list jednostek, w których lekarze i stomatolodzy mogą odbywać obowiązkowe kursy określone programami oraz organizowania pracy zespołów eksperckich, które będą opiniować placówki uprawnione do prowadzenia szkoleń specjalizacyjnych, czyli sterowania procesem tzw. akredytacji.
Według przygotowywanego kolejnego rozporządzenia mamy mieć przydaną również funkcję koordynatora i nadzoru nad szkoleniem specjalizacyjnym, co ostatnio było w gestii MZ.

Przecież przed zmianą systemu specjalizacji w 1999 r. CMKP już pełniło funkcję koordynatora tych procesów.

Tak, można powiedzieć, że wracamy do zadań, które już wykonywaliśmy, a potem - z różnych powodów - zostały nam zabrane i wziął je na siebie minister zdrowia. Z tym, że po zmianie systemu specjalizacji zadania te są powiększone o szereg czynności organizacyjno-merytorycznych, np. o konieczność uzyskiwania uprawnień do prowadzenia specjalizacji, czyli akredytacji jednostek. Liczba ośrodków i osób specjalizujących się jest ogromna, konieczne jest zatem przywrócenie koordynacyjnej funkcji Centrum, co umożliwi monitorowanie systemu i jego ocenę. Będzie to wymagało przywrócenia zerwanych więzi między Centrum a ośrodkami wojewódzkimi oraz wszystkimi innymi ośrodkami prowadzącymi specjalizację. W tej chwili koordynacją zajmują się poszczególne ośrodki regionalne związane z akademiami medycznymi, ale nie zawsze przekazują nam pełne dane. Jest jednak nadzieja, że te więzi zostaną odbudowane.

Wśród młodych lekarzy panuje przekonanie, że bardzo trudno jest rozpocząć specjalizację, zwłaszcza w niektórych dziedzinach. Czy Pani Profesor, mając znacznie większą wiedzę na ten temat, podziela tę opinię?

Zmiana systemu kształcenia specjalizacyjnego była gwałtowna. Można powiedzieć, że przeżyliśmy rewolucję, a to powinno się odbyć drogą ewolucji. Zmiana ta polegała m.in. na wprowadzeniu zasady, że specjalistów mogą kształcić tylko jednostki do tego uprawnione. Akredytacja takich placówek jest pewnym procesem, a więc wymaga czasu nie tylko na załatwienie formalności (wnioski, opinie, zatwierdzenia), ale także dlatego, że placówki muszą spełniać postawione im wysokie kryteria. Po wprowadzeniu zmian nie mieliśmy dużej liczby akredytowanych placówek, nie było więc gdzie się kształcić i kolejka lekarzy, którzy zdali egzamin, a nie rozpoczęli specjalizacji, była długa. Najgorszy był rok akademicki 2000/2001. Jeszcze w roku 2002/2003 najwięcej lekarzy oczekiwało na specjalizację z medycyny ratunkowej (obok zdrowia publicznego), dlatego że nadal za mało mamy akredytowanych ośrodków w tej dziedzinie. Również do szkolenia lekarzy rodzinnych, których nasza ochrona zdrowia potrzebuje bardzo wielu, nie ma wystarczającej liczby miejsc.
Wiemy obecnie, że miejsc akredytowanych jest 24 570 i w większości są zajęte. A więc prawdopodobnie taka liczba lekarzy się specjalizuje. Dokładne wyliczenie jest bardzo trudne, bo nie można dociec, ile osób, które rozpoczęły specjalizację starym trybem, ją kontynuuje. Wiemy też, że w starym systemie otworzyło w jakimś czasie specjalizację i jej dotychczas nie ukończyło ponad 13 tys. osób (w tym I stopnia - ponad 6000, a II stopnia - 7000). Ale wśród nich były też takie, które porzuciły zawód, wyjechały lub inne zdarzenia losowe wyeliminowały je z toku kształcenia.
Istotniejsze jednak od tych wyliczeń, jest określenie liczby miejsc specjalizacyjnych dla kończących studia i staże. Otóż co roku ok. 3200 osób otrzymuje dyplom lekarza i tyle samo kończy staż. Zatem powinniśmy mieć tyle miejsc, bo wszyscy absolwenci medycyny powinni mieć możliwość dalszego doskonalenia zawodowego. Myślę, że wkrótce już tak będzie - obecnie specjalizację kończy duża grupa lekarzy, którzy jako pierwsi weszli w nowy system - zwolni się wiele miejsc.
Zupełnie inną kwestią jest, czy każdy będzie mógł wybrać tę specjalizację, która mu najbardziej odpowiada. Nie każda dziedzina potrzebuje równie licznej reprezentacji, ile jest chętnych. Atrakcyjne zawsze będą oblegane, a dostaną się tylko najlepsi.
Liczbę miejsc specjalizacyjnych określa minister, kierując się potrzebami zdrowotnymi i prognozami epidemiologicznymi. Obecnie priorytetowe są m.in. geriatria, medycyna rodzinna, onkologia, medycyna paliatywna i inne - w tych priorytetowych specjalnościach powinny być przyznawane rezydentury.

A kto jest odpowiedzialny za egzaminy?

Egzaminy zostały definitywnie oddzielone od procesu kształcenia, co jest zgodne z traktatem akcesyjnym do Unii Europejskiej. Przeprowadza je Centrum Egzaminów Medycznych zlokalizowane w Łodzi, jednostka budżetowa Ministra Zdrowia, działająca od 1999 r. (powołana najpierw Krajowa Rada Egzaminów Lekarskich przekształciła się w CEM). CMKP prowadzi (ale też w porozumieniu z CEM) egzaminy kończące specjalizację w starym systemie - dwustopniowe, otwarte przed 1999 r. Jeżeli mamy specjalizację, która istniała w starym systemie i jest w nowym, to egzamin testowy w wielu specjalizacjach dla obu grup odbywa się wspólnie.

Kształceniem podyplomowym zajmują się również samorząd lekarski, towarzystwa naukowe i inne instytucje. Czy istnieje koordynacja tych działań?

Zgodnie z art. 19 ustawy o zawodzie lekarza uprawnienia do prowadzenia kształcenia podyplomowego ma wiele instytucji. Nowe programy specjalizacyjne nakładają obowiązek uczestniczenia w pewnej liczbie szkoleń w formie kursów. Instytucje uprawnione mogą organizować takie kursy, zatwierdzone przez konsultanta krajowego w danej dziedzinie. Do zadań Centrum należy zamieszczenie harmonogramu tych kursów na naszej stronie internetowej. Sami również organizujemy kursy zaliczane do grupy „obowiązkowych" i u nas są one bezpłatne.
Towarzystwa naukowe w różnym stopniu angażują się w szkolenie specjalistów. Najbardziej Polskie Towarzystwo Urologiczne, które współpracując z European Board of Urology oraz Europejskim Towarzystwem Urologicznym wprowadziło system kształcenia i egzaminowania urologów, a także akredytacji oddziałów i klinik odpowiadający wymogom UE. Ale to zagadnienie urolodzy znają z własnej praktyki. Rozporządzenie w sprawie specjalizacji uwzględnia ten szczególny tok kształcenia urologów.

Koordynacja kształcenia to nie jedyny obszar działania CMKP.

Nie, oprócz tego sami zajmujemy się wspomnianą już działalnością dydaktyczną w formie kursów oraz kształceniem ustawicznym. Zawsze prowadziliśmy cykliczne szkolenia dla ordynatorów. Jest to praca trudna, bo organizowana dla osób z wyższym wykształceniem, dużą wiedzą i doświadczeniem. Nie zostało jeszcze wydane rozporządzenie w sprawie kształcenia ustawicznego, ale ustawa obliguje do tego ministra.
Inny obszar pracy CMKP to działalność naukowa. Mamy II kategorię KBN. Zawsze dotąd mieliśmy pierwszą, powodem zmiany nie było obniżenie poziomu naszych prac, lecz jedynie rachunki (liczba publikacji i punktów jest przeliczana na liczbę pracowników technicznych, a tych mamy dużo).

Dzisiaj dla każdej placówki niezmiernie ważna jest jej sytuacja finansowa.

Główną częścią naszego budżetu jest dotacja MZ na działalność dydaktyczną. Drugie źródło utrzymania to badania naukowe - prace statutowe, własne. Trzecie - działania gospodarcze: prowadzenie hotelu dla kształcących się, wynajem sal.
W ubiegłych latach mieliśmy dramatycznie trudną sytuację, bo w 2002 r. otrzymaliśmy wstępnie połowę dotacji - 10 mln zamiast 20 mln zł. Zmusiło to nas do rygorystycznej restrukturyzacji, zmniejszyliśmy stan zatrudnienia o 20 proc., z 550 doszliśmy do 430 osób, zwalnialiśmy nie tylko pracowników administracji, ale również niektórych nauczycieli akademickich z zakładów o słabych osiągnięciach naukowych. Przejęliśmy organizację wielu kursów, które uprzednio zlecaliśmy innym jednostkom. To także dało oszczędności.
Rok 2003 nie był zły, bo znów dostaliśmy wyższą dotację, a przeprowadzone wcześniej działania pozwoliły na znacznie lepszą gospodarkę. Jednak utrzymanie tego poziomu wymaga rygorystycznej dyscypliny.
W 2001 r. minister Grzegorz Opala wydał rozporządzenie, którym zabrał nam szpitale kliniczne i przekazał warszawskiej Akademii Medycznej. Nieco utrudnia nam to pracę, jakkolwiek nasze stosunki z AM układają się wzorcowo, zainstalowaliśmy nawet w tych szpitalach aparaturę, np. tomograf komputerowy. Ponadto mamy 22 kliniki zlokalizowane w wielu szpitalach: w Warszawie w Bielańskim, Bródnowskim, Grochowskim. Z każdym współpracujemy, bo przecież musimy prowadzić szkolenia i inne prace na terenie placówek ochrony zdrowia.