Przegląd Urologiczny 2011/5 (69) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2011/5 (69) > Komentarz do Programu MEDREX "Ocena satysfakcji...

Komentarz do Programu MEDREX "Ocena satysfakcji pacjentów ze świadczonej opieki medycznej - urologicznej"

Dzięki grantowi Ipsen Poland, Fundacja „Centrum Rozwoju Medycyny” i firma BRASS przygotowały raport mający ocenić satysfakcję pacjentów ze świadczonej ambulatoryjnie opieki urologicznej. Patronat nad programem objęło Polskie Towarzystwo Urologiczne.

Badaniem przeprowadzonym na podstawie kwestionariuszy objęto 4985 pacjentów. Chorzy badani byli przez urologów i onkologów, z których prawie 70% konsultuje w publicznej służbie zdrowia, a około 30% w gabinetach prywatnych.

Głównym motywem tej inicjatywy była weryfikacja, czy powszechna opinia na temat pogarszania się dostępności i obniżenia jakości ambulatoryjnej opieki specjalistycznej w Polsce dotyczy także urologii. Zachęcam do uważnej lektury całego raportu, gdyż przyniósł on szereg zaskakujących, niespodziewanych obserwacji.

Pierwsza dobra wiadomość to ta, że opieka ambulatoryjna w urologii spoczywa w rękach doświadczonych specjalistów. Tylko 18,2% z nich ma staż krótszy niż 10 lat, przeważają specjaliści ze stażem 10-30-letnim (>70%). Dane te są jednakowe dla publicznej służby zdrowia i gabinetów prywatnych. Ponad 75% z nich jest w wieku 40-60 lat, co gwarantuje, że nie grożą nam kłopoty kadrowe w najbliższej i średnio odległej przyszłości, co może być problemem w innych specjalnościach (np. przeciętna wieku w pediatrii >60 lat). Ponad 75% urologów w publicznej służbie zdrowia przyjmuje >30 chorych dziennie, a tylko połowa w gabinetach prywatnych przyjmuje >20 chorych. Wizyty w gabinetach prywatnych trwały zdecydowanie dłużej, 25% z nich ponad 20 minut, kiedy w publicznej służbie zdrowia w ponad 75% wizyt trwa <15 minut. Ponad 95% specjalistów, ale tylko 80% chorych uważa czas trwania wizyty za wystarczający, co jest bardzo cenną wskazówką dla kierowników przychodni i NFZ w planowaniu grafików w stosunku do spodziewanej liczby chorych. Pacjenci są najbardziej zadowoleni z wizyt trwających dłużej niż 30 minut.

Około jednej czwartej chorych przychodzi na pierwszą wizytę bez ustalonego rozpoznania, następna jedna czwarta po ustaleniu rozpoznania przed rozpoczęciem leczenia, a ponad jedna druga chorych na kolejne wizyty w trakcie leczenia. Największą grupę stanowią chorzy z łagodnym rozrostem stercza (45%), co w zestawieniu z faktem, iż ponad połowa chorych przychodzi na kolejną wizytę głównie po następne recepty, stanowi olbrzymią rezerwę pacjentów, którzy mogą być przejęci przez lekarzy pierwszego kontaktu w razie kłopotów z obsadą lub wydłużających się kolejek. Ponad 15% to chorzy z kamicą nerkową.

Dwadzieścia pięć procent to chorzy onkologiczni, z których najliczniejszą, 15% grupę stanowią chorzy z rakiem stercza oraz mniej więcej po 5% chorzy z rakiem pęcherza i rakiem nerki. O ile wśród chorych z rakiem pęcherza i rakiem nerki przeważają chorzy we wczesnych stadiach zaawansowania choroby (potem przekazywani są do leczenia szpitalnego), o tyle w lecznictwie ambulatoryjnym przeważają chorzy z rakiem stercza w późnych stadiach zaawansowania nowotworu, najprawdopodobniej ze wznową biochemiczną po leczeniu radykalnym lub w trakcie hormonoterapii (ADT), wymagający badań kontrolnych i przepisywania kolejnych dawek leków. Pięć procent to wzrastająca grupa chorych z zaburzeniami wzwodu, którzy przed erą farmakoterapii inhibitorami fosfodiesterazy sporadycznie odwiedzali gabinety urologiczne.

Bardzo ważnym tematem podczas układania pytań do kwestionariusza była ocena dostępności do badań diagnostycznych. Powszechna jest opinia, że dostęp zwłaszcza do badań obrazowych jest utrudniony, a ich zlecanie oraz zakres bywają często przedmiotem sporów kompetencyjnych między specjalistami a lekarzem pierwszego kontaktu. Ponad 80% chorych w obu rodzajach gabinetów miało zlecone wykonanie badań dodatkowych. Ku wielkiemu zaskoczeniu ponad 90% lekarzy oceniło dostęp do badań jako wzorowy, dobry lub zachęcający, a tylko <10% jako słaby lub zły. Tylko nieznacznie lepiej ocenili to urolodzy z gabinetów prywatnych. Ocena chorych w tym punkcie jest nieco gorsza, tylko 73% chorych podało, że nie miało trudności z przeprowadzeniem badań. W placówkach publicznych pacjenci częściej skarżyli się na czas oczekiwania na badania, a w gabinetach prywatnych na konieczność płacenia za badania i ich wysoką cenę.

Większość chorych w gabinetach urologicznych to ludzie starsi, tylko 19% z nich ma mniej niż 60 lat. Chorzy w gabinetach prywatnych są nieco młodsi, co wiąże się z mniejszymi możliwościami finansowymi chorych w starszych grupach wiekowych.

Zadano wiele pytań, które miały pokazać, jak chorzy oceniają organizację i sieć ambulatoryjnego lecznictwa urologicznego w Polsce. Chorzy zapytani byli, jak długo oczekiwali na wizytę u urologa. Większość badanych w gabinetach publicznych czeka na wizytę do 3 miesięcy (16,4% dwa tygodnie, 20,3% miesiąc, 44,7% do 3 miesięcy), 14,1% powyżej 3 miesięcy. Ten czas jest znacznie krótszy w gabinetach prywatnych - 44,2% do 2 tygodni i tylko 6% powyżej 3 miesięcy. W związku z tym ocena przez chorych czasu oczekiwania na wizytę w gabinecie prywatnym a publicznym różni się zasadniczo. Tylko 20% w gabinetach prywatnych i aż około 40% w gabinetach publicznych ocenia czas oczekiwania jako długi lub zdecydowanie za długi.

Jednak najwięcej wniosków mogących w łatwy, bo organizacyjny (niewymagający dodatkowych funduszy ani reorganizacji pracy przychodni) sposób posłużyć do racjonalizacji i skrócenia czasu oczekiwania na wizytę dostarcza analiza czasu oczekiwania na wizytę w zależności od jednostki chorobowej. Najkrócej na wizytę (do 2 tygodni) czekają chorzy z zaburzeniami wzwodu (36,4%), do 2 tygodni oczekuje także po około 25% chorych z kamicą nerkową, rakiem stercza i rakiem pęcherza moczowego. Najczęściej na wizytę do 3 miesięcy czekają chorzy z BPH (38,3%) i rakiem pęcherza (ponad 40%). Najdłużej, bo ponad 3 miesiące, czekają na wizytę chorzy z rakiem nerki (21%).

Nic więc dziwnego, że najlepiej czas oczekiwania na wizytę oceniają chorzy z zaburzeniami wzwodu i BPH (w tej grupie wskazania bezwzględne nie są obecnie częste). Jako długi i bardzo długi czas oczekiwania określają chorzy z kamicą nerkową (38,2%) i rakiem pęcherza (38,1%). Nawet biorąc pod uwagę, iż w kolejce chorych z nowotworami pęcherza znajdują się chorzy z guzami łagodnymi, czas oczekiwania powyżej 3 miesięcy jest stanowczo za długi. Udowodniono, że podjęcie leczenia nowotworów pęcherza w okresie >3-miesięcznym od rozpoznania ma negatywny wpływ na przeżycie. Z koleichorzy z kamicą nerkową narażeni są na bóle i powikłania septyczne. Tak więc wyniki ankiety stwarzają solidne podstawy do zmiany dotychczasowych praktyk i sporządzania list oczekujących na wizyty według priorytetów medycznych.

Siedemdziesiąt procent chorych potrzebuje <1 godzinę na dotarcie do gabinetu urologicznego, 6% pacjentów zajmuje to pół dnia lub cały dzień. Mimo to około 80% chorych ocenia odległość od gabinetu jako co najmniej dobrą lub odpowiednią. Godziny pracy w gabinetach publicznych przypadają najczęściej między godziną 8 a 12, a w gabinetach prywatnych między 16 a 20, co wynika z dopołudniowej pracy w placówkach publicznych lekarzy przyjmujących po południu w prywatnym gabinecie. Ponad 80% chorych określa te godziny jako dogodne.

Zarówno w gabinecie prywatnym, jak i publicznym 90% chorych ocenia pozytywnie informacje uzyskane podczas rejestracji.W obu gabinetach około 85% chorych uważa, że otrzymało wystarczającą liczbę informacji o chorobie, a ponad 90%, że informacje te były zrozumiałe. Natomiast tylko około 50% chorych (52,7% w gabinecie prywatnym i 49,4% chorych w gabinecie publicznym) otrzymało materiały edukacyjne na temat swojej choroby.

Czas oczekiwania na wizytę, trudności z dostępem do badań, szerokie nagłaśnianie błędów lekarskich w gazetach to powody narastania postaw roszczeniowych wśród chorych. Było olbrzymim zaskoczeniem, że aż ponad 90% urologów ocenia współpracę z chorymi jako wzorową, bardzo dobrą lub dobrą, jedynie 7,6% jako słabą, a poniżej 1% jako złą lub bardzo złą. Co ciekawe, bardzo zbliżona ocena występowała wśród lekarzy przyjmujących w gabinetach publicznych i prywatnych, z niewielką przewagą współpracy wzorowej w tych ostatnich. Opinie te pokrywają się z opiniami chorych. 38,7% ocenia współpracę jako bardzo dobrą, 5,6% jako dobrą, 6,8% jako umiarkowaną i <1% jako złą lub bardzo złą. W gabinetach prywatnych więcej jest ocen bardzo dobrych, w publicznych dobrych i umiarkowanych, natomiast oceny złe są takie same w obu rodzajach gabinetów. Bardzo zadowolonych i zadowolonych z jakości opieki urologicznej jest aż >90% pacjentów, a tylko 0,2% jest niezadowolonych.

Jeżeli ocena publicznych gabinetów urologicznych jest tak wysoka w opinii chorych, dlaczego decydują się na płatne wizyty w gabinetach prywatnych? Dla 44,8% w gabinetach prywatnych był to ich pierwszy wybór, 38,1% było wcześniej w poradni publicznej. Przyczynami wyboru gabinetu prywatnego są: przekonanie o lepszej jakości opieki (31,1%), autorytet i renoma lekarza, którego można sobie wybrać (27,9%), tytuł naukowy lekarza (11,5%), zbyt długi czas oczekiwania na wizytę w gabinecie publicznym (27,9%), rekomendacja znajomej osoby (35,5%), większe zaufanie 26,4%. Tylko 5,6% chorych wybrało gabinet prywatny, gdyż obawiało się leczenia w poradni publicznej.

Informacje te świadczą bardzo dobrze o stanie ambulatoryjnego publicznego lecznictwa urologicznego w Polsce. Wyrazy uznania należą się firmie Ibsen, której grant naukowy pozwolił nam na szczegółowe rozpoznanie sytuacji w ambulatoryjnym lecznictwie urologicznym w Polsce.

prof. Andrzej Borkowski
Klinika Urologii
Warszawski Uniwersytet Medyczny