Przegląd Urologiczny 2008/3 (49) wersja do druku | skomentuj ten artykuł | szybkie odnośniki
 
strona główna > archiwum > Przegląd Urologiczny 2008/3 (49) > Nowe terapie w raku nerki

Nowe terapie w raku nerki

Wypowiedź prof. dr hab. n. med. Cezarego Szczylika

Dzięki badaniom mechanizmów, które rządzą powstawaniem i rozwojem raka nerki, pojawiły się zupełnie nowe preparaty przeciwko niemu. Mam na myśli terapie angiogenne, albo szerzej - terapie celowane w raku nerki. Terapia cytokinami nie była tak skuteczna, jak tego oczekiwaliśmy. Okazało się, że zaledwie 5-10 proc. pacjentów może być skutecznie nimi leczonych. Pozostała większość niestety nie. Od dłuższego czasu wiedzieliśmy, że nowotwór nerki jest potencjalnie immunogenny, tzn., że w jego wzroście dużą rolę odgrywa układ odpornościowy. Wiedzieliśmy, że wzrost ten warunkują również pewne inne mechanizmy, chodzi tu głównie o angiogenezę.

W trakcie badań odkryto, że inhibitory kinaz podbłonowych, czyli przekaźników białkowych, są zaangażowane w powstanie nowotworu. Przekaźniki znajdują się w wielu komórkach, m.in. w obrębie komórki nowotworowej, ich aktywność powoduje stałe przesyłanie sygnału. Komórka dostaje sygnał, że musi się cały czas dzielić. A jej podział oznacza wzrost nowotworu. Dzięki temu odkryciu można było zsyntetyzować leki, które potrafiąwyłączać wspomniany sygnał. Komórka nowotworowa przestaje się mnożyć. Nowo powstałe leki służą w terapiach celowanych.

W randomizowanych wieloośrodkowych badaniach klinicznych wykazano, że leki te wydłużają czas do progresji oraz wydłużają przeżycie osób z rozsianym rakiem nerki. Badania takie prowadziliśmy również w polskich ośrodkach. Rozsiany rak nerki to choroba o fatalnym przebiegu, tylko niewielki procent chorych przeżywa 5 lat, zaś średni czas przeżycia, w zależności od stopnia ryzyka, waha się od 3 do 10 miesięcy. Przy zastosowaniu nowych terapii pojawia się pytanie, czy dotychczas stosowane metody analizy odpowiedzi na leczenie są dla nich adekwatne, czy właściwe jest przyjęcie kryteriów z innego sposobu leczenia. Wokół tego tematu toczy się żywa i ciekawa dyskusja. Stosując chemioterapię działamy bezpośrednio, zabijamy komórki nowotworu. Zmiany następują szybko. Stosując angiogenezę, hamujemy mechanizmy powodujące wrastanie naczyń do nowotworu, np. ograniczając dopływ krwi zmniejszamy ukrwienie w obrębie guza i następuje powolna śmierć raka. Przy takiej metodzie leczenia nie należy oczekiwać wyniku cytotoksycznego, tak jak w chemioterapii. Będzie on pojawiał się wolniej. Tutaj istotnym efektem jest poprawa stanu pacjenta. Oczekujemy wydłużenia czasu progresji i wydłużenia czasu przeżycia. To są parametry w nowoczesnej terapii rozsianego raka nerki najważniejsze.

Dodatkowy, korzystny aspekt to fakt, że nowe leki są bardzo często podawane doustnie, a więc nie musimy pacjentów hospitalizować. W Polsce od lat stosujemy te leki (temsilorimus, nexavar, awastin, sunitinib) i mamy bardzo dobre doświadczenia. Ale stosujemy je jedynie w programach lekowych. Na świecie są już zarejestrowane i stosowane rutynowo. U nas dotąd nie znalazły się na liście leków refundowanych. Obecnie czekamy na pozytywną decyzję NFZ. Być może zapadnie ona w drugiej połowie bieżącego roku. W Polsce mamy złą tradycję, będącą skutkiem ciągle jeszcze istniejącego opóźnienia w stosunku do krajów najbardziej rozwiniętych, zgodnie z którą leki zostają zaakceptowane do terapii w momencie, gdy na świecie już znikają z rynku. Decyzje w tych sprawach nie są konsultowane z ekspertami. Tak jest np. z interferonem, wnioski o leczenie nim są przyjęte, gdy schodzi on już ze sceny, a pojawiły się zupełnie nowe preparaty.

Nowe terapie muszą stać się dostępne dla chorych z rozsianym rakiem nerki, gdyż i tych pacjentów obejmuje konstytucyjne prawo do leczenia. Nie może być tak, że chorzy z rakiem płuca mają możliwość korzystania z wszystkich leków, a z rakiem nerki - nie. Dotychczas tak się dzieje. Wynika to m.in. z tego, że grupa chorych z rakiem płuca jest liczna, a więc ich racje są bardziej nośne społecznie. Łatwiej uzyskują pożądane efekty: 24 tys. chorych z rakiem płuca otrzymuje leczenie, a 3,6 tys. pacjentów z rakiem nerki ma zamknięty dostęp do nowoczesnego leczenia.

Leki są bardzo drogie, ale nie droższe od podawanych w innych nowotworach. W większości przypadków koszty leczenia tymi lekami, paradoksalnie, będą mniejsze niż przy terapiach dotąd stosowanych. Nie znaczy to również, że nowe terapie stawiają onkologię wśród najdroższych. Pierwsze lekarstwo onkologiczne znajduje się dopiero na 10 pozycji listy najdroższych leków NFZ.

Dodam, że szanse chorych rosną. W testowaniu jest wiele innych, nowych leków. Można powiedzieć, że dobraliśmy się do skarbca z informacjami, w jaki sposób ten nowotwór powstaje i łatwiej jest teraz projektować leki przeciwdziałające jego rozwojowi.